środa, 10 kwietnia 2013

Turystyka ekstremalna


Byłem w górach, a właściwie na płaskim i rozległym szczycie jednej z gór.  Przede mną rozciągało
się lustro sporego jeziora. Z jednej strony było ograniczone konstrukcją z mlecznozielonkawych
szklanych paneli, niczym krawędź wielkiego akwarium. Ścieżka kończyła się tam, gdzie owa krawędź zbiornika się zaczynała. Jedynym sposobem by iść dalej było przesuwanie się wzdłuż
niej. Miałem pod sobą jedynie bezkresną przepaść, której dno niknęło w mroku. 
Przez chwilę rozważałem wskoczenie do jeziora i przepłynięcie tego fragmentu, lecz woda mogła mieć najwyżej kilka stopni. Przesuwałem się więc powoli wzdłuż zimnych, szklanych paneli i w końcu dotarłem do schroniska przy jeziorze. Przed schroniskiem spotkałem tatę i mojego kolegę. Właśnie zamierzali sobie popływać i chyba byli przygotowani na chłód, bo ubrali rękawiczki i czapki. Przeszedłem przez budynek i spotykałem kobietę w średnim wieku. 
Powiedziała, że zaprowadzi mnie do kawałka terenu, który mi przydzielono i z zazdrością stwierdziła, że mi się poszczęściło. Doszliśmy do peronu kolejki. Postanowiłem szybko odmalować ławki, by to miejsce robiło większe wrażenie na turystach. Moja przewodniczka wskazała całkowicie zarośnięty cmentarz, znajdujący się sto metrów niżej i powiedziała, że to jej. 
Podziękowałem jej i obiecałem, że kiedyś pomogę w jego uprzątnięciu. Chciałem zejść z góry zanim się ściemni. Po drodze spotkałem dalszego wujka, który mopem szorował kamienistą ścieżkę. Na moje pytanie, dlaczego to robi, odpowiedział, że
"tak trzeba, bo turyści nie powinni widzieć brudu". Podczas, gdy z nim rozmawiałem, dołączyła do mnie moja siostra. Co dziwne, wyglądała najwyżej na dziewięć lat. Prowadziła też na smyczy kota. 
Był to biały dachowiec w czarne łatki. Wołała na niego "Schulz". (W rzeczywistości moja siostra ma ponad dwadzieścia lat i nigdy nie mieliśmy kota). Schodząc razem z góry, opuściliśmy obszar typowo skalisty i przeszliśmy przez las. Wyszliśmy prosto na rozległe targowisko. Ktoś nas obserwował. Wziąłem kota, chwyciłem siostrę za rękę i zaczęliśmy lawirować pomiędzy straganami.
Prześladowca nie odpuszczał. Wbiegliśmy do wieżowca, a korytarz poprowadził nas do jedynego mieszkania, w którym były uchylone drzwi. Weszliśmy do pokoju po prawej i usiedliśmy w niepokoju. Przez na wpół przeźroczystą szybę w drzwiach, obserwowaliśmy rozwój wydarzeń. Ktoś otwierał po kolei wszystkie drzwi w mieszkaniu. Siostra teraz już rozpłakana, przytuliła się do mnie. 
W końcu ktoś otworzył drzwi od pokoju, w którym przebywaliśmy. Nie mieliśmy już gdzie
dalej uciekać. Pulchny mężczyzna i równie puszysta kobieta celowali do nas ze strzelby i dubeltówki.  Byłem przerażony i próbowałem odpychać wycelowane w nas lufy. Nagle oboje się
roześmiali i powiedzieli, że to taki żart, który robią wszystkim turystom. Wyszliśmy roztrzęsieni, ale szczęśliwi, że tak to się skończyło. 
Siostra chciała bym ją wziął na ręce i tak zrobiłem. Zasnęła. Szliśmy przez miasto. W oddali widziałem palące się budynki. Jakieś biurowce i hale. Doszedłem do pętli tramwajowej. Spojrzałem na rozkłady i miejsca docelowe nie miały żadnego sensu. Były to np. "ibn" lub "lbl" i inne również nie posiadające logicznego
znaczenia. Poszedłem więc dalej i zobaczyłem przystanek autobusowy. Stał tam autobus o numerze 49, ale również nie miałem pojęcia, gdzie on jedzie. 
Pamiętam jedynie, że nazwa składała się z dłuższego ciągu liter. Wróciłem więc na pętlę tramwajową. Budynki nadal się paliły i co dziwne nie spalały, tylko trwały niezmiennie w płomieniach...

20 komentarzy:

  1. Wow, jaki długi sen! Myślę, że odbyłeś podróż astralną, pewnie do jednego z przeszłych wcieleń... Ja kiedyś w śnie odwiedziłam rodzinę, w której spotkałam dziewczynkę, może 8-letnią, o imieniu Marta. To byłam ja, w śnie tego nie wiedziałam, ale czułam niesamowitą więź z tą dziewczynką... Pomimo to sny tego typu też zawierają symboliczny przekaz (np. w moim śnie Marta dała mi czerwoną paprykę - czerwień do kolor życia, wezwanie do pełniejszego życia).

    OdpowiedzUsuń
  2. Dla mnie to był po prostu sen. Nigdy nie doświadczyłem podróży astralnej. Ponoć w takim przypadku odczuwa się opuszczenie własnego ciała. Czy to właśnie czułaś podczas tego snu? Podążyłaś za tą interpretacją? Zaczęłaś żyć pełniej?

    OdpowiedzUsuń
  3. Prawie zawsze podczas snu człowiek przenosi się do astralu, ale podróż astralną rozumiem nieco inaczej. Nie jest to zwykły sen. Jest to niejako odwiedzanie różnych miejsc i osób, odwiedzanie przyszłości i przeszłości, innych światów (np. światów równoległych itp.). Nie trzeba odczuwać opuszczenia ciała, choć zawsze podczas snu (snu w ogóle) opuszcza się ciało fizyczne. Jeżeli jest się świadomym opuszczenia ciała, to się przeżywa tzw. sen świadomy, zwany inaczej luciad dream. Doświadczyłam już i tego, i tego. A po śnie z Martą - tak, staram się żyć pełniej, i jeśli gdzieś mi kolor czerwony pasuje, to staram się go wybierać :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zanim założyłam blog o moich snach, zapisywałam je sobie w zeszycie lub komputerze. Wkleję tutaj przykład ciekawej "podróży astralnej", jaką odbyłam ponad rok temu:
    "Byłam chyba na Ziemi w czasach atlantydzkich albo poatlantydzkich, pokazano mi kilka artefaktów, m.in. urządzenia przypominające nasze zegarki i komórki, ale były znacznie cięższe i toporniejsze, miały jednak bardziej zaawansowane funkcje, tak mi się wydawało, albo po prostu trochę inny zakres funkcji był. Nie były też tak miłe dla oka jak nasze. Pokazano mi też "ufoka", jego wygląd najbardziej przypominał ten http://www.papilot.pl/lifestyle-ciekawostki/13638/Rosjanie-wiedza-jak-wygladaja-kosmici-Podobno-ludzie-spotkaja-sie-z-nimi-juz-za-20-lat.html "

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja osobiście wolę bardziej racjonalne i prostsze wyjaśnienia fenomenu snów. Uważam, że ludzki mózg przypomina superkomputer, ale bardziej kwantowy niż ten binarny, który obecnie używamy. W każdym momencie analizuje tysiące możliwości interpretacji docierających do niego bodźców i informacji. Wybiera tą najkorzystniejszą w danej chwili i jest to świadomość. Pozostałe to podświadomość. Czasem dwie lub więcej takich emulacji dociera do świadomości jednocześnie i wtedy odczuwamy deja vu. Podczas snu umysł się "defragmentuje". Analizuje zebrane podczas dnia informacje oraz odwołania do nich z wcześniejszych wspomnień. Mniej istotne informacje przenosi do czegoś w rodzaju archiwum, a ważniejsze utrwala. Podczas snu mamy po prostu wgląd w ten wysoce skomplikowany proces. Często pojawiają się w nim informacje, których nie zarejestrowaliśmy świadomie, a dodatkowo nasz umysł uporczywie szuka logiki nawet w z pozoru nielogicznych sytuacjach.

    OdpowiedzUsuń
  6. Podam tu linki do dwóch snów, które były dla mnie dość wyjątkowe ;)

    http://dreamlandtraveller.blogspot.com/2012/07/koniec-swiata-odroczony.html

    http://dreamlandtraveller.blogspot.com/2011/11/diamenty.html

    OdpowiedzUsuń
  7. Wiadomo, sny do końca nie są poznane, ale przeczytałam kilka dobrych książek o snach - w większości przypadków napisanych przez ludzi, którzy badali sny od 20-30 lat, więc konkluzje, do jakich doszli, są bardziej wiarygodne niż moje czy Twoje domysły. Ty masz bajeczne sny i, z tego, co widzę, często są to właśnie podróże astralne, ale głównych kategorii snów jest 5 (wg Sylvii Browne). Owszem, zgadzam się, że niektóre z tych snów to "defragmentacja mózgu" - ja takie sny nazywam za Browne wywalającymi (Ty zaś patrzysz z biochemicznego punktu widzenia), dlatego że w istocie chodzi o wyzwolenie się z lęków, ograniczeń itp. - chodzi o rozwój duszy. Sny to coś jakby psychoterapia duszy. Ale są też sny prorocze, sny-przekazy (informacyjne). Ja w śnie widziałam takie rzeczy, jakich na jawie nigdy nie widziałam, nawet w internecie czy w TV, więc wierzę S. Browne, że odwiedzam w śnie "inne światy", albo coś jak kosmiczny internet - Kronikę Akaszy. Wkleję tutaj przykłady dwóch snów, które wydały mi się ważne i ciekawe (nie dorównują bajecznością Twoim, ale cóż... :-) )

    OdpowiedzUsuń
  8. 29.09.11. Ciekawy dzień "końca świata" - tego, który będzie, a raczej tego, który był. Był w dużym jeziorze duży statek - coś jakby UFO - czasem się wynurzał, tak jakby chciał zupełnie "wyjść" na ląd lub w powietrze. Z jakiegoś powodu nie było to bezpieczne dla ludzi na lądzie, bali się tego, co może się stać i spiskowali, w jaki sposób "zneutralizować" ten statek. Ale ów ludzi przechytrzył i wynurzył się, przy czym jakby się rozwierając i spijając część wód (lub część wód wyparowała), środowisko naturalne oczywiście zostało przy okazji mocno zanieczyszczone, czego też się wcześniej obawiano. Ów statek-potwór jak gdyby zwabił część ludzi z lądu i "odfrunęli". Ze względu na to, że w okolicy było źle, zabrał nas inny, nasz statek w inny rejon, ale ogólnie było już mało ludzi na Ziemi. Ja byłam przy bracie. Spaliśmy w jednym domu. W dzień chodziliśmy w swoje strony. Raz tak idąc, zauważyłam dzieci prowadzące jakiś pojazd. Wydało mi się to dziwne, że ktoś im na to pozwolił (był to otwarty pojazd terenowy, coś jak duży meleks albo duży quad), myślałam przez chwilę, że tylko tak się bawią, ale zaraz zauważyłam, że zachowują się poważnie i są zdesperowane. Chyba nie mają jedzenia bądź pieniedzy na nie. Potem zobaczyłam inną scenkę, z której wynikało, że i dorośli mają z czymś problem, przy czym jeden facet (wrażenie miałam, że to Marek Ś.) strzelał czymś (jakby kulkami wody) do leżącej dziewczyny (wrażenie miałam, że to któraś z koleżanek z klasy licealnej). Myślałam, że Marek chce ją zabić, ale ona po wielu strzałach żyła i nawet jakby się śmiała, więc ja nie wiedziałam, o co chodzi. Poczułam jednak, że ogólnie coś jest nie tak, że są jakieś dziwne smutne czasy i zaraz potem przebudziłam się.

    OdpowiedzUsuń
  9. 18.11.11. Głównie rządy i co więksi przedsiębiorcy przygotowują się na tzw. nową erę (nie mylić z tzw. nowym porządkiem świata, która to agenda jest od dawna realizowana, a nowa era przynieswie jej kres). Ci ludzie oczywiście są świadomi (w przeciwieństwie do mas), co się świeci i wprowadzają pewne przygotowania już na poziomie np. supermarketów (nie zrozumiałam dokładnie, jakie to przygotowania). Nadchodzące czasy (kilka lat) okażą się niełaskawe przede dla wszystkich tych, którzy mają jakiekolwiek akcje oraz tych, którzy prowadzą oszukańcze biznesy (sektor bankowości, ubezpieczeń itp.) - poniosą duże straty. Najlepiej na tych zmianach wyjdą ludzie, którzy nawet nie mają konta w banku (np. młodzież). Ok. 2017 r. ma przyjść wielka fala (wody). Będą kursować specjalne statki zbierające ludzi.

    OdpowiedzUsuń
  10. Aha, ciekawa jestem, czy zdarzyło Ci się kiedykolwiek mówić w śnie w nieznanym języku? Bo mnie tak.

    OdpowiedzUsuń
  11. Wydaje mi się, że nie. Przynajmniej nie przypominam sobie takiego snu bym mówił w obcym języku.

    Przeglądając archiwum, przypomniałem sobie o jeszcze kilku ciekawych snach.

    http://dreamlandtraveller.blogspot.com/2012/01/duchem-byc.html

    http://dreamlandtraveller.blogspot.com/2012/01/obcy.html


    Zdaje mi się, że manuskrypt był w dziwnym języku, ale mogłem go odczytać.
    http://dreamlandtraveller.blogspot.com/2011/10/wojna.html

    OdpowiedzUsuń
  12. Faktycznie, bardzo ciekawe i niesamowite. Ja mam takie wrażenie, że niektóre z Twoich snów to reminiscencje z innych żyć, przy czym były to życia na różnych planetach, nie tylko na Ziemi. Czy znasz Borysa - chłopca z Marsa? On podobne rzeczy opowiadał, tyle że znał je nie ze snów, lecz po prostu przypominał je sobie na jawie i już jako mały chłopiec (teraz ma 16-18 lat) był świadomy, że żył kiedyś na Marsie, że przybywał na Ziemię... (był pilotem statku kosmicznego).

    OdpowiedzUsuń
  13. Fascynuję się filmami i książkami science-fiction. Obejrzałem wiele seriali o tej tematyce. Prowadzę stronę o nowoczesnych technologiach na Facebooku. Namiętnie oglądam Discovery i National Geographic. Czytam czasopisma i książki o tematyce popularnonaukowej, więc po części ma to odzwierciedlenie w moich snach. Nie słyszałem o tym chłopcu, ale z ciekawości obejrzałem przeprowadzony z nim wywiad. Sam przyznał, że czytał książki naukowe i lubi grać w gry. Wspominał o próbie zmiany Jowisza w słońce, a to nic innego jak sytuacja opisana w Odysei Kosmicznej Arthura C. Clarka. Kamienie dusz występują chociażby w serii gier The Elder Scrolls. Nie mówił nic ponad to, co mógł wiedzieć inteligentny chłopak w jego wieku. Przypuszczam, że jego rodzice wyuczyli go tego by zdobyć rozgłos.

    OdpowiedzUsuń
  14. Co do Boryska - no nie wiem, bo ja oprócz tego wywiadu czytałam jeszcze wcześniejsze artykuły o nim, z których wynikało, że jako 6-7-letni chłopiec opowiadał o tych wszystkich rzeczach z takim znawstwem, że zadziwiał profesorów, a to, że niektóre z tych rzeczy są w książkach i filmach, to w ogóle nie dziwi mnie, bo z tego, co wiem, to np. Hollywood to właściwie zbiorowisko dusz atlantydzkich, a te sobie hasały też po Kosmosie, że hoho :-), no i wiele innych dusz jest tu na Ziemi - takich, które podobnie jak Borys żyły wcześniej na innych planetach, tylko nie mówią o tym wprost, bo ryzyko trafienia do wariatkowa jest duże ;-) Więc opowiadają o tym wszystkim w książkach i filmach, które niby są "fantastyką". Ja sama nie interesuję się fantastyką, ale książki naukowe i popularnonaukowe chętnie czytam, najbardziej jednak interesuję się ezoteryką, od wielu już lat, więc stąd pochodzi część wiedzy, którą się tu dzielę. Wiem zatem, że np. książka "Nowy wspaniały świat" to opis tego, co już było kiedyś na Ziemi, a co czego część ludzi (dusz) dąży ponownie, zaś druga część robi wszystko, by do rozwoju takiego świata nie dopuścić. W pewnym sensie "cofnęliśmy się" do przeszłości, by "naprawić przyszłość". Również wiele filmów zawiera ukryte przekazy wiedzy ezoterycznej - długo by o tym mówić...

    OdpowiedzUsuń
  15. Aha, a o tym Jowiszu to też czytałam, ale w książce popularnonaukowej "Planeta Wenus dziełem bogów-kosmitów", nie pamiętam szczegółów, ale chyba plan związany z Jowiszem nie powiódł się, a Wenus w naszym układzie słonecznym znalazła się niejako w wyniku tej nieudanej próby z Jowiszem.

    OdpowiedzUsuń
  16. Pisząc o książkach popularnonaukowych miałem na myśli np. "Kosmiczna wygrana" Paul Davies lub "Piękno wszechświata" Brian Greene, a to co przytoczyłaś z nauką raczej nie ma nic wspólnego, no może tylko tyle, że autor ponoć wykorzystał zdjęcia zrobione przez NASA do "uwiarygodnienia" swoich fantastycznych teorii ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Ok, pozostaniemy przy własnych zdaniach :-)

    OdpowiedzUsuń
  18. Nasza konwersacja zaczęła mi trochę przypominać rozmowę Mulder'a ze Scully i to ja bardziej przypominam tu Scully :)
    Chętnie poczytam o rożnych przytaczanych przez Ciebie ciekawostkach. Kilkanaście lat temu nawet się odrobinę interesowałem różnymi paranormalnymi zjawiskami, np. piorunami kulistymi. Jestem otwarty na nową wiedzę, ale pozwól, że pozostanę również obiektywnym sceptykiem. Myślę, że przez to nasza polemika może być nawet ciekawsza ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Nie ma problemu, ja nie mam tak, że muszę innych przekonywać do własnych poglądów :-). Nie wiem, o jakich ciekawostkach mówisz. Jeśli chodzi o sny, to zamierzam za jakiś czas, jeśli będę mieć więcej wolnego czasu, zamieścić na swoim blogu trochę teorii o snach, tzn. głównie podział snów na kategorie wg. S. Browne. Ja ogólnie jestem bardzo skupiona na własnym rozwoju osobistym i duchowym, i moje sny to odzwierciedlają - może nie są takie bajkowe jak Twoje, ale są dla mnie ciekawe, bo pokazują mi, co się dzieje we mnie, pokazują mi jakby moją pozycję w "grze komputerowej", jaką jest życie :-). Bo czyż życie nie przypomina takiej gry? :-) A niektóre ze snów pokazują także, co się dzieje u moich krewnych i znajomych - nie wiem, po co mi to pokazują, chyba po to, żeby przekazać im ostrzeżenie...
    Btw, ciekawam czy słyszałeś coś o teoriach prof. dr hab. Jana Pająka?

    OdpowiedzUsuń
  20. Raczej gry przypominają życie, są nim inspirowane. Choć zdarzają się takie, które z życiem nie mają nic wspólnego ;) Tak właściwie, to wolę nie porównywać życia do gry. Teoria gier zakłada przegranych i wygranych. Choć często tak bywa i w życiu, to uważam, że wszyscy tak na prawdę mogą być wygranymi. Bo czyż niepowodzenia, nie uczą nas czegoś i nie wzbogacają naszych doświadczeń?
    Wbrew pozorom moje sny są często dla mnie elementami wspomnień. Najnowszy był wyjątkowo, jak to nazwałaś "bajkowy". Ostatnio robiłem "elfią" sesję fotograficzną i byłem na rekonstrukcji działań wojennych. Widziałem ułanów na koniach, żołnierzy w oryginalnych mundurach, transportery opancerzony, dawne i współczesne. Więc mnie akurat nie dziwi, ze te elementy pojawiły się w moim śnie.
    Niestety nie słyszałem nic o teoriach prof. Pająka, ale poczytam ;)

    OdpowiedzUsuń