środa, 14 marca 2012

Morderczy rytuał

Wędrowałem między wieżowcami i blokami. Spotkałem koleżankę. Miała kikuty zamiast nóg, a na nich okrągłe, zamszowe buty (Koleżanka jeździ na wózku, nie może chodzić, ale ma nogi). Przywitała mnie jak się mijaliśmy i podreptała w stronę czarnego, błyszczącego ścigacza. Jakaś kobieta w czarnym, skórzanym kombinezonie pomogła  jej usadowić się na motorze i po chwili ruszyła z piskiem na jednym kole. Po chwili natknąłem się na jej matkę. Skądś wiedziałem, że rozmawiała wcześniej z moim ojcem. Przywitałem się i zadałem jakieś pytanie. 
Nerwowo odwróciła głowę i przyspieszyła kroku, nie odzywając się do mnie. Doszedłem do marketu. Zobaczyłem ją jak wychyla się spomiędzy regałów nieopodal mnie. Rozmawiała z chłopcem, chyba z synem. Usłyszałem tylko strzęp rozmowy "...uważaj na niego". Miałem wrażenie, że może się to odnosić do tego, o czym rozmawiała z moim ojcem. W innej części marketu spotkałem swoją siostrę. Poszliśmy razem do kina. Kino było stare i trochę przerażające. Spoczęliśmy na drewnianych, uchylnych fotelach. Sufit i ściany były wyłożone starymi, poczerniałymi deskami. 
Rozpoczął się seans. Była to jakaś bajka renderowana komputerowo, ale nie pamiętam o czym. Miałem też wrażenie jakby omdlenia i przysypiania podczas seansu. Znalazłem się przy drzwiach do domku jednorodzinnego. Otworzyła mi młoda dziewczyna o krótkich blond włosach. Jej ciało zdobiły liczne kolczyki i kolorowe tatuaże. Była naga i trzymała aparat fotograficzny. Miała mi robić zdjęcia, akty. Poprosiła, żebym się rozebrał, co z pewnymi oporami zrobiłem. Zabrała moje rzeczy. Po chwili do pokoju weszła starsza rudowłosa kobieta. Pierwsze co poczułem to wstyd. 
Skuliłem się za kanapą i chciałem tłumaczyć, że to nie tak jak myśli. Ale potem opanowało mnie przerażenie. Kobieta nie była zaskoczona. Zrozumiałem, że znalazłem się w pułapce i pewnie spotka mnie coś złego. Do pokoju wszedł jeszcze starszy, siwowłosy mężczyzna i stanął przy drzwiach. Czując, że prawdopodobnie nie wyjdę z tej sytuacji żywy, chciałem zrobić wszystko by odwlec ten moment i poprosiłem o wyjaśnienia.
 Mężczyzna był niechętny, ale kobieta się zgodziła. Przyniosła starą kasetę VHS i uruchomiła magnetowid. Nagranie przedstawiało opis jakiegoś rytuału. Mężczyzna nerwowo zerkał przez okno na niebo. Dostrzegłem tam dwa jasne punkty, chyba planety, które zbliżały się do siebie. 
Gdy nagranie zostało odtworzone mniej więcej w połowie, mężczyzna zbliżył się trochę do mnie. Dostrzegłem w jego dłoni zdobiony sztylet. Powiedział, że pora już to kończyć. Zbliżyłem się szybko do niego, popchnąłem go palcem, tak że cofnął się zaskoczony do tyłu i opadł na kanapę. Z moich ust wydobyło się głośne "NIE!". Powiedziałem "Mam prawo wiedzieć co się ze mną stanie i czy będzie to miało jakiś głębszy sens".
 Wszyscy byli zaskoczeni tym co zrobiłem, a ja odniosłem wrażenie, że przez moment zapanowałem nad całą tą sytuacją. Usłyszeliśmy kroki na schodach i do pokoju weszła mała dziewczynka. Tuliła misia i przecierała zaspane oczy. Mężczyzna spojrzał przez okno i wymamrotał "za późno". 
Wszyscy momentalnie wybiegli z domu chwytając po drodze dziewczynkę. Zostałem sam, zmarznięty, ale żywy. Podszedłem do regału z książkami i chwyciłem lekko wysunięty wolumin. Usłyszałem pstryknięcie jakiegoś mechanizmu i regał odchylił się odrobinę od ściany. Za nim musiało być jakieś pomieszczenie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz