środa, 25 kwietnia 2012

Wielki kruk


Usłyszałem potężny trzepot skrzydeł. Po chwili zza budynku wyłonił się gigantyczny kruk. Był wielki jak ciężarówka, a rozpiętość jego skrzydeł mogła sięgać nawet do sześciu metrów. Z budynku wyskoczył mężczyzna i wylądował na jego karku. Wbił miecz, a z rany wytoczyła się krew. Kruk wydał przeraźliwy okrzyk i spadł martwy na ziemię wywołując przy tym spory wstrząs. Znalazłem się na skrzyżowaniu, które teraz było całe rozkopane. Robotnicy zmieniali nawierzchnię i układali nowy chodnik. Miałem szukać jakiegoś sklepu lecz nie wiedziałem jakiego. Ulica wzdłuż której podążałem przeobraziła się w wiejską drogę gruntową.
Zaglądałem do każdego napotkanego sklepu. Pierwszym był sklep z lampami. Następny był zielarski z bardzo dziwnym wystrojem i jeszcze dziwniejszą sprzedawczynią. Powiedziała mi coś ważnego, a zarazem zagadkowego lecz nie pamiętam co to było. Wyszedłem i zacząłem kierować się w stronę domu. Zrobiło się już ciemno. Zobaczyłem światła jakiegoś samochodu. Miałem złe przeczucie i postanowiłem się ukryć za kamiennym murkiem. Samochód jechał bardzo wolno, a kierowca bacznie się rozglądał jakby kogoś szukał. Przejechał obok. Był to luksusowy mercedes o srebrnej barwie lakieru. Pojawiłem się w pokoju hotelowym. Co dziwne hotel był ulokowany w środku centrum handlowego. 
Były tam kawiarniane stoliki, a przy jednym z nich dostrzegłem swoją siostrę w towarzystwie starszego mężczyzny. Podszedłem do nich, a mężczyzna wstał. Był bardzo wysoki. Przedstawił się jako profesor i wyjaśnił, że właśnie przeprowadzał egzamin. Powiedział mi także, że nie ma zamiaru rozmawiać z kimś, na kogo musi patrzeć z góry. Ku mojemu zaskoczeniu zacząłem lewitować i uniosłem się do góry. Wylądowałem na nadmorskiej plaży. Były tam skaliste, wysokie klify. 
Za mną zobaczyłem dzikie kobiety w rzemieniowych i skórzanych zbrojach. Zorientowałem się także, że w ręku trzymam dużą tarczę, a z naprzeciwka biegnie grupa równie dzikich i wrogo nastawionych kobiet. Biegnąc strzelały z łuków. Starałem się odbijać nadlatujące strzały tarczą i chronić kobiety za mną przed ostrzałem. Robiłem to dość skutecznie, aż do czasu, gdy jedna ze strzał trafiła mnie w łydkę. Pomimo iż upadłem i nie byłem w stanie brać udziału w bitwie, kobietom które wspierałem udało się wygrać walkę i przepędzić napastniczki. 
Utykając doszedłem do jaskini wykutej w skalistym klifie. Wewnątrz znajdowała się jakaś kapliczka i nagle rozbłysło oślepiające i ciepłe światło...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz