niedziela, 6 maja 2012

Smoczy raj


Przestronne wnętrze okrągłej budowli wypełniało czerwonej barwy światło. Im byłem niżej tym było intensywniejsze. Byłem bezcielesnym obserwatorem, który widział wszystko z oddali. Miałem wrażenie, że byłem duchem smoka. 
Wysoka, szczupła, ciemnowłosa kobieta przechodziła kolejne próby. Zakapturzeni kapłani zadawali jej ból na różne wymyślne sposoby, lecz ona była nieugięta. Bez problemu odpowiadała na skomplikowane pytania czym wprawiała kapłanów w osłupienie. Nikt nie zaszedł tak daleko. 
Słuchając kapłanów domyśliłem się, że ostatecznym celem było dostanie się do smoczego raju. 
Na dnie budowli znajdował się podest, a na nim umieszczona była kamienna tablica. Ostatnia próba polegała na wyryciu na niej brakujących symboli. Kobieta ubrana w białą suknię, która mocno kontrastowała z otoczeniem,
dostała dziwny sztylet. Na jego rękojeści umieszczonych było kilka małych ostrzy, a trzymający go człowiek musiał się zranić by go użyć. Niewiasta nie zważając na swoje cierpienie wyryła symbole, które pokryła jej krew. Momentalnie znalazła się na soczysto zielonej polanie. 
Niebo było intensywnie błękitne, a światło słoneczne wydawało się padać ze wszystkich stron, nie mając jednego źródła. Po chwili do kobiety podbiegły dzieci. Uśmiechnęła się i mocno je przytuliła...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz