piątek, 19 grudnia 2014

Planeta małp

Wokół mnie było pełno ludzi. Reżyser kłócił się ze scenarzystą, a operatorzy ze zniecierpliwieniem chodzili z wielkimi kamerami. Technicy przenosili tony sprzętu. Mieszkanie zmieniło się w plan filmowy. Wszyscy gromadzili się na balkonie i przy oknach.
Przedsięwzięcie wyglądało na wysokobudżetowe. Zerkając przez okno widziałem aktorów, którym poprawiano makijaż i setki małp. Wszystkie miały na sobie skafandry kosmiczne ze szklanymi hełmami. Małpy wydawały się dużo bardziej zdyscyplinowane oraz skoordynowane niż aktorzy będący przedstawicielami
Homo Sapiens Sapiens. Sprawiały też wrażenie niebywale inteligentnych, a każdy ich ruch przejawiał znamiona precyzyjnej celowości. Zbierały wszystkie metalowe elementy jakie napotkały, a z mieszkań wynosiły elektronikę. Odnosiłem wrażenie, że aktorzy nieudolnie próbowali się ustawiać wśród nich według jakiejś absurdalnej fabuły. Całe to filmowanie
wydawało się jakąś farsą. Wyszedłem z domu i nadepnąłem na model samochodu sportowego, minimalnie większego od stopy. Jacyś kaskaderzy przyczepili sobie po jednym takim do każdej stopy i ścigali się ze sobą jak na wrotkach.
Wskoczyłem na model, który miałem przed sobą i po chwili zacząłem wymijać kaskaderów, bez problemu ich wyprzedzając i wykonując przy tym karkołomne ewolucje. Byli tym zaskoczeni i mimo wysiłków nie potrafili mnie dogonić…