niedziela, 9 września 2012

Jaskinia Fauna

Chodziłem po górach i dotarłem do wejścia do jaskini. Wszedłem tam i spotkałem liczną grupę dziewczyn. Większość z nich to moje koleżanki ze szkoły podstawowej i liceum. Doszliśmy do wielkiej konstrukcji wewnątrz jaskini. Schody pięły się w górę przechodząc przez budynek przypominający kopalnię połączoną z wiktoriańskim, opuszczonym dworkiem. Wszędzie były pajęczyny i kurz. Drewniane elementy skrzypiały złowieszczo strasząc część moich koleżanek. Spytałem się dokąd i po co zmierzamy. 
Odpowiedziały, że ktoś został porwany, chyba jakiś kolega, przez Cthulhu lub innego Wielkiego Przedwiecznego. Schody zaczęły się wić spiralnie w górę wokół skalnego szybu. Doprowadziły nas do drewnianej platformy na szczycie góry. Na niej stała dziwna postać, która przypominała trochę Fauna i odrobinę diabła Piszczałkę (z filmu "Przyjaciele Wesołego Diabła", który oglądałem w dzieciństwie). Wzbudził ogólne 
przerażenie, ale nie u mnie. Widziałem, że sam był przerażony. Porozmawiałem z nim i przekazał mi kilka wskazówek. Udałem się do średniowiecznego miasta otoczonego murem. Strażnicy wpuścili mnie przez bramę. Ujrzałem mnóstwo straganów. Odbywał się tam jakiś jarmark lub festyn. Jakieś dziecko płakało. Zgubiło się. Zaopiekowałem się dziewczynką i zaczęliśmy szukać jej rodziców. Weszliśmy brukowaną uliczką na 
najwyższe wzniesienie w mieście. Była tam wielka zjeżdżalnia, którą postanowiliśmy zjechać. Dotarliśmy nad brzeg morza. Czekała tam moja siostra wraz ze swoim mężem. Dziewczynka pobiegła radośnie do niej...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz