piątek, 4 stycznia 2013

„…i tak wszyscy umrzemy”


Pojechałem w odwiedziny do wujka. Zobaczyłem tam Ją jak siedzi samotnie przy małym stoliku w kuchni. Przysiadłem się i zamieniliśmy ze sobą kilka słów. Znalazłem się w hotelu lub internacie. Duża sala wypełniona była ustawionymi obok siebie łóżkami. Łóżka przypominały trochę szpitalne. Leżeli na nich moi znajomi ze studiów. Sam także siedziałem niedbale na jednym z łóżek i wertowałem notatki. Uczyłem się do jakiegoś egzaminu i nie szło mi najlepiej. Notatki wydawały się nieczytelne. Innym chyba też nie szło za dobrze. Koleżanka rzuciła swoje notatki i powiedziała, że pewnie i tak obleje. 
Wyszedłem z pomieszczenia i dotarłem do eleganckiej restauracji. Trzymałem za rękę małe kilkuletnie dziecko i wydawało mi się, że to ktoś mi bliski (wyśniona córka/syn?). Były tylko dwa wolne miejsca przy jednym ze stolików. Siedziała przy nim starsza kobieta z synem. Przysiedliśmy się więc. Siedzieliśmy w niszy, a z trzech stron znajdowały się okna. Spojrzałem po kolei przez każde. 
Przez pierwsze zobaczyłem Łuk Tryumfalny. W drugim dostrzegłem zamek cesarski. Natomiast w trzecim bardzo ciekawy, wręcz designerski niewielki budynek ze szkła i stali. Był to skręcony prostopadłościan, a w górnej części zainstalowane było kryształowe oko rozszczepiające światło na wszystkie kolory tęczy niczym pryzmat. Wydawało mi się, że to wyjście z metra. Ludzie wybiegali z niego w panice. Zwróciłem na to uwagę kobiety. 
Spojrzała na moment i wróciła do konsumpcji obiadu oraz wycierania podbródka synowi. Powiedziała, że to pewnie jakiś zamach lub epidemia. Zamyśliła się na chwilę i dodała… i tak wszyscy umrzemy… jest nas za dużo. Chwyciłem dziecko, które wcześniej przyprowadziłem i wybiegłem. Trafiłem do labiryntu korytarzy i dziesiątków drzwi. Wszystkie wyglądały tak samo. Nie wiedziałem, które są właściwe, z których wcześniej wyszedłem. 
Wybrałem ostatnie, na samym końcu korytarza i wszedłem do sali sypialnej, w której byłem wcześniej. Spakowałem swoje rzeczy i opuściłem budynek. Wspiąłem się na wzgórze i czułem niepokój, tak jakby coś się miało zdarzyć…

4 komentarze:

  1. Very rich in details!
    Very interesting!
    Visit my blog!

    OdpowiedzUsuń
  2. Thanks :)
    I'm a member of your blog and read posts in RSS Reader ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Olá amiga, feliz ano novo (um tanto atrasado)
    Bela foto de perfil, bonito post, sempre sonhador.

    OdpowiedzUsuń
  4. Olá! Obrigado :)
    Além disso, eu gostaria que você muitas felicidades e muitos momentos memoráveis ​​no Ano Novo.
    Tentei comentar alguns de seus posts, mas infelizmente eu não consegui :(

    OdpowiedzUsuń