wtorek, 4 grudnia 2012

Gorączkowe sny


Dawno nic nie pisałem. Przez osiem dni męczyłem się z ponad czterdziestostopniową gorączką, a temperaturę udawało mi się nieco zbić najwyżej na kilka godzin. Nie chorowałem poważniej od kilkunastu lat i już niemal zapomniałem, że podczas wysokiej gorączki nawiedzał mnie zawsze ten sam sen. Tak było i tym razem. Uciekam, a za mną toczy się ogromna kamienna kula. Nie mogę jej zgubić. Nie ważne jak skręcę i gdzie wejdę, ciągle jest tuż za mną. Kula przypomina tą z filmu z Indianą Jonesem. Budzę się zlany potem, a jak znowu zasypiam, to sen się powtarza. 
Pojawił się też inny sen. Uciekam w nim przez ciemny i dziwny las. Zamiast drzew są wysokie kolumny z niechlujnie poukładanych na sobie książek. Są oplecione lianami i pokryte mchem. Lawirując między nimi wpadam w końcu w bagno ze szmat. Plączę się w kawałkach materiału i coraz głębiej zapadam. Jak nie spałem, gorączka powodowała halucynacje. Wydawało mi się, że gdzieś w pokoju czyha na mnie jakiś Azjata, który chce mnie skrzywdzić. Czułem się osaczony i bezbronny. 
Mimo iż go nie widziałem, to wyczuwałem obecność i bardzo mnie to przerażało. Wydawało mi się też, że kwiat, którego zarys widziałem, powiększa się i wypełnia przestrzeń.
Został mi przepisany antybiotyk o nazwie Duomox. Odradzam go każdemu i jeśli jakiś lekarz komuś go przepisze, lepiej zażądać innego. Dla mnie okazał się całkowicie nieskuteczny. Pojawiły się powikłania. Najpierw zapalenie gardła, a potem płuc. Wylądowałem w końcu w szpitalu z ostrą niewydolnością oddechową i spędziłem tam kilka dni. 
Przez cały pobyt nie udało mi zasnąć ani na chwilę. Od kilku dni znowu jestem w domu i powoli dochodzę do siebie, choć nadal "nie mam głosu". Czuję się bardzo wycieńczony i osłabiony, a nieco większy wysiłek jak chociażby umycie kilku talerzy i kubków powoduje lekką zadyszkę. Na szczęście gorączka ustąpiła już całkowicie, a nowy antybiotyk przepisany w szpitalu zdaje się działać bardzo dobrze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz