sobota, 28 stycznia 2012

Plaga


Mieszkamy w kamienicy na odludziu. Wokół niej jest przepiękny ogród z małym stawem. Biegają przepiórki i kolorowe bażanty. Pasie się też krowa. Jak na krowę jest dość niezwykła. Zachowuje się trochę jak pies. Chodzi za Nami, lubi jak ją się głaszcze i potrafi nawet aportować. Jest jasnobrązowa w białe łaty, a sierść jest, długa, miękka i miła w dotyku. Na oczy spada długa grzywa. 
Wydaje się być niezadowolona, gdy razem z Nią idę do miasta. Droga wiedzie krętą ścieżką po zboczu góry. Po prawej stronie jest przerażająco głęboka przepaść. Dobrze, że Ona jest przy mnie. Gdyby mnie nie trzymała za rękę i nie dodawała otuchy, nie dałbym rady przejść tej drogi. Dalej droga wiedzie przez kilka mniejszych wsi. 
Ktoś przybił do płotu dziwne zwierzę. Wygląda jak mała sarenka z dziobem kruka. Nie podoba mi się to. Ona twierdzi, że prawdopodobnie ktoś ją złożył w ofierze, że to jest bardzo zła magya i nie wróży to nic dobrego. Jej obawy wydają się potwierdzać, gdy tylko dochodzimy do miasta. Wszyscy jego mieszkańcy wydają się być śmiertelnie chorzy. Są bladzi, przeraźliwie kaszlą i plują krwią. Wydają się wychudzeni, zlani potem i mają problemy z oddychaniem. 
Zaraz po wkroczeniu do miasta zjawiło się wojsko i szczelnie otoczyło jego granice, ustanawiając kwarantannę. Dowiaduję się, że w największym gmachu w mieście odbywa się zebranie antykryzysowe. Próbuję się tam dostać, ale żołnierze ubrani w kombinezony ochronne nie chcą mnie wpuścić. Ktoś wywołał zamieszanie, a ja wykorzystałem okazję by dostać się do środka. We wnętrzu są dziesiątki okrągłych marmurowych stołów w żółtawozielonym odcieniu, a przy nich ławy z tego samego materiału. 
Jakiś naukowiec zdaje raport. Choroba jest wywołana przez bakterię i prawdopodobnie jest pochodzenia odzwierzęcego. Jest odporna na wszystkie znane antybiotyki, nawet te, które są w fazie testów klinicznych. Po chwili czuję silne uderzenie w kark, które powala mnie na ziemię. Zostaję skrępowany i wywleczony...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz