Jestem w centrum miasta. Przepływa przez nie rzeka, ale jest
obudowana drewnianą konstrukcją. Ciągnie się ona przez całe miasto zakrywając rzekę,
a nad nią jest wybudowany drewniany dach wsparty na palach. Deski są wymieniane
na nowe, więc wielu brakuje. Trzeba chodzić po pojedynczych, a pod nogami można
dostrzec żwawy nurt. Ludziom wydaje się to nie przeszkadzać. Zwykli ludzie,
biznesmeni, studenci chodzą pewnie i bez lęku. Przeszedłem bardzo powoli, z
trudem łapiąc równowagę i dotarłem na jakiś festyn.
Żonglerzy podrzucali palące się pochodnie i
zionęli ogniem. Kobieta guma w bardzo obcisłym stroju wiła się niczym wąż wokół
jakiegoś mężczyzny. Mam jakiś pomysł na
poprawę bezpieczeństwa i mam go przedstawić w jakiejś szkole. Dostaję się do
rady, w której zasiadają najważniejsi ludzie w mieście. Mam za zadanie jak
najsprawniej go wdrożyć. Przechodząc obok cukierni nie mogę się oprzeć i kupuję
jakieś ciasto, które przypomina warkocz.
Jest to ostatnia sztuka, która była na
wystawie. Idę krętymi uliczkami i wpadam na młodą dziewczynę o bardzo ciemnej
karnacji. Ma długie, ciemne, pozlepiane włosy i wielkie ciemne oczy. Chce mi
wróżyć z dłoni i próbuje mówić po angielsku z dziwnym akcentem. "I look in
Your eyes and…", a ja odpowiadam, że wcale nie patrzy. Chyba się trochę
zmieszała i chwyciła mnie za rękę.
Prowadzi przez zaułki miasta. Dobiegamy do
gruzowiska, które jest zakończone stromą skarpą. Nagle niespodziewanie próbuje
mnie pocałować. Pyta się mnie czy ją kocham. Odpowiadam, że nie, że jej nie
znam, ale wygląda na sympatyczną osobę. Popycha mnie i ucieka. Przewracam się i
powoduję małą lawinę belek i gruzu. Udaje mi się zatrzymać w małym zagłębieniu
tuż przed skrajem urwiska. Przylegam do ziemi. Kątem oka widzę, że dziewczyna
się zatrzymała i odwróciła. Wygląda na przerażoną, płacze i ucieka. Mam
wrażenie, że ktoś nas obserwował z pobliskiego dachu. Brudny i trochę
kuśtykający idę do miasta. Lawiruję po zaułkach i docieram do schroniska.
Wszystkie prycze są zajęte, ale jakaś bardzo stara kobieta proponuje mi bym położył się przy niej. Siadam na skraju pryczy i dostrzegam coś jakby znajomego w jej oczach. Wyciąga fotografie i pokazuje mi je. Jest na nich dużo młodsza, ma krótkie ciemne włosy. Zdjęcia są ładne i zrobione w różnych miejscach świata. Wyznaje mi, że od kilkunastu lat tuła się i szuka swojej córki. Teraz widzę podobieństwo...
Wszystkie prycze są zajęte, ale jakaś bardzo stara kobieta proponuje mi bym położył się przy niej. Siadam na skraju pryczy i dostrzegam coś jakby znajomego w jej oczach. Wyciąga fotografie i pokazuje mi je. Jest na nich dużo młodsza, ma krótkie ciemne włosy. Zdjęcia są ładne i zrobione w różnych miejscach świata. Wyznaje mi, że od kilkunastu lat tuła się i szuka swojej córki. Teraz widzę podobieństwo...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz