niedziela, 15 stycznia 2012

Duchem być…


Jechałem razem z rodziną na wycieczkę samochodem. Prowadził ojciec. Mijaliśmy pola i lasy. Nagle ojciec stwierdził, że pojedziemy skrótem. Prowadził wąską piaszczystą dróżką przez las, a potem przez pomost. Ludzie uskakiwali przed autem do wody. Potem była stroma rampa. Za pierwszym razem nie daliśmy rady podjechać i grawitacja cofnęła nas na sam dół. 
Zaproponowałem, by spróbować na pierwszym biegu i jakoś podjechaliśmy, i zaparkowaliśmy na drewnianej platformie. Był tam urządzony letni ogródek z parasolkami. Zamówiłem lody waniliowe z bitą śmietaną i karmelem. Znalazłem się w domu. Zadzwonił dzwonek, więc wstałem z kanapy i otworzyłem drzwi. Zobaczyłem Ją. Przyjechała do mnie z niespodziewaną wizytą. Bardzo miła niespodzianka. Usiedliśmy obok siebie na dywanie. 
Wyjęła swoją komórkę. Była duża i miała dwa ekrany, na całej swej powierzchni po jednym z każdej strony. Pokazała mi zdjęcia z jakiegoś wyjazdu. Był tam przepiękny ogród na dziedzińcu jakiegoś pałacu, wąskie brukowane uliczki oświetlone światłem latarń, jakieś ruiny oświetlone światłem zachodzącego słońca i morze. Zauważyłem, że robi się zmęczona i oczy Jej się same zamykają. Wziąłem Ją na ręce. 
Objęła mnie i przytuliła. Spojrzała mi  prosto w oczy i pięknie uśmiechnęła, a po chwili zasnęła. Powiedziałem Jej, że bardzo Ją kocham, ale chyba już tego nie usłyszała, zanurzyła się w świecie snów. Położyłem Ją delikatnie na kanapie i przykryłem kocem...




...pojawiłem się na stacji kosmicznej. Jakiś teleskop kosmiczny miał awarię i schodził z orbity. Gdyby wszedł w atmosferę, jakieś toksyczne substancje dostałyby się do środowiska i doprowadziły do katastrofy ekologicznej. Do stacji był zadokowany statek, który miał go naprawić. Problem w tym, że nie miał dość paliwa, by go dogonić. O całej sytuacji wiedziałem tylko ja i kobieta, która była dowódcą misji. Wszystko było tajne i reszta załogi nie mogła się o tym dowiedzieć. Wpadłem na pomysł jak rozwiązać problem, ale nie mogłem o tym mówić. Stacja była na tyle mała, że nawet szept był słyszany w każdym jej zakamarku. Odciągnąłem panią kapitan na bok i podryfowaliśmy w najdalszy skraj stacji. Spisałem swój pomysł na kartce. 
Polegał on na tym, by  wprowadzić stację w szybki ruch wirowy i w odpowiednim momencie odczepić statek, by został wystrzelony jak z procy. Przeciążenie wewnątrz stacji byłoby znaczne i nieprzyjemne, ale powinniśmy to wytrzymać. Wyszeptała: genialne i niespodziewanie mnie pocałowała. Szybko oddaliła się by zacząć realizować plan...



...znalazłem się w kościele i poszedłem do spowiedzi. Niestety ksiądz był stary i przygłuchy. Musiałem wykrzyczeć swoje grzechy na cały kościół. Jako pokutę dostałem dzień postu i trzy zdrowaś Maryjo...




...byłem w jakiejś restauracji. Wokół długiego stołu, przykrytego białym obrusem i bogato zastawionego jedzeniem, siedzieli jacyś ludzie. Miałem wrażenie, że to rodzina, ale nikogo nie mogłem rozpoznać. Wszyscy wydawali się być obcy. Usiadłem na wolnym siedzeniu, ale przeniknąłem przez nie. 
Chciałem wziąć coś do zjedzenia, ale nie byłem w stanie niczego chwycić. Próby komunikacji z kimkolwiek kończyły się fiaskiem, tak jakby nikt mnie nie dostrzegał. Nagle jakaś kobieta zaczęła się dusić. Złapała się za serce i upadła na podłogę. Podszedłem do niej. Dostrzegła mnie i zwróciła po imieniu, w tym momencie rozpoznałem ją.
Była to jedna z dalszych ciotek. Ktoś zaczął ją reanimować. Podniosła się, zakasłała trochę i znowu zaczęła jeść jakąś wykwintną potrawę. 
Znów stała się obca i mnie nie dostrzegała. Nikt mnie nie dostrzegał…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz