Znajdowałem się przed starym, trochę zaniedbanym pałacykiem.
Zielone porosty pokrywały nadkruszone schody prowadzące do wejścia. Przysiadłem
na nich. Wrota się otworzyły. Wyszedł przez nie mój stary przyjaciel ubrany w
sutannę. Było tam więcej ludzi. Znajome twarze, których już dawno nie
widziałem. Poszliśmy się przejść. Podążaliśmy wzdłuż kanału, nad którym rząd
wierzb płaczących muskał leniwie płynącą wodę.
Wspominaliśmy dawne czasy.
Wróciliśmy do pałacyku i wraz z grupką starych znajomych postanowiliśmy
pojechać do parku za miastem. Wsiedliśmy do busa i ruszyliśmy. W połowie drogi
do celu nagle jezdnia się zapadła, tak, że dalsza jazda była niemożliwa.
Okazało się, że po ostatniej ulewie, woda podmyła drogę. Nieopodal miejsca w
którym utknęliśmy, znajdowała się opuszczona stacja kolejowa.
Beztrosko hulał
po niej wiatr, trzaskając od czasu do czasu okiennicami z wybitymi szybami.
Budynek mógł mieć ponad sto lat. Z jego ścian płatami odłaziła farba, a w
zadaszeniu nad peronem ziały otwory, przez które widać było szare zachmurzone
niebo. Strzępy czarnej papy bimbały niechlujnie. Na jednym ze słupów przybita
była biała metalowa tabliczka z czerwonymi napisami. Informowała, że pociągi
jeżdżą tylko na żądanie, a w celu ich przywołania należy wysłać smsa. Postąpiliśmy
według instrukcji i po chwili na stacji pojawił się pojazd pociągopodobny.
Przypominał mniejszą wersję starego autobusu z zaokrąglonymi krawędziami,
potocznie nazywanego "ogórkiem". Miejsca było akurat tyle, żeby
wszyscy się zmieścili. Podróż zakończyła się dość szybko i niespodziewanie w
holu mojej starej szkoły. Wszyscy wysiedliśmy i udaliśmy się do klasy. Zajęliśmy
trochę przymałe miejsca przy ławkach. W sali panował nieład. Jakieś papiery
zwinięte w kule walały się po podłodze w
towarzystwie papierowych samolocików, kredek i pozostałości po
kanapkach. Do sali wszedł jakiś obcy nauczyciel.
Zestresowany poprawił okrągłe
okulary i powiedział, że jest tu nowy i będzie nas uczył historii. Po chwili do
klasy wbiegły moje koleżanki z dziećmi
na rękach i ze wzrokiem nakazującym zrozumienie, przeprosiły za spóźnienie…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz