wtorek, 17 stycznia 2012

Egzamin


Znowu byłem na studiach. Wprowadzono nowy dodatkowy semestr. Kolejny pomysł ministra edukacji by polepszyć poziom wykształcenia społeczeństwa.  Do zaliczenia pozostał mi jeszcze tylko jeden egzamin. Miał to być egzamin z biologii z bardzo surowym profesorem. Przemierzałem wyludniony gmach uczelni. Wszedłem na ostatnie piętro. Na drzwiach przyklejona została karteczka z informacją, że egzamin odbędzie się w nowym budynku, na drugim krańcu miasta. Dopiero teraz zauważyłem, że jestem razem ze swoim psem. 
Podąża dzielnie obok mnie niewinnie przechylając mordkę w chwili, gdy na niego spoglądam. Dotarłem do wyjścia, ale zauważyłem, że jest straszna ulewa. Postanowiłem ją przeczekać. W przedsionku stały dwie dziewczyny. Jedna wrzeszczała na drugą. Smutna dziewczyna, nie przejmowała się padającymi pod jej adresem obelgami. Stała nieruchomo i wszystko jakby po niej spływało. Nic jej nie obchodziło. Przestało padać, więc wyszedłem. Przed uczelnią spotkałem dwie koleżanki z roku, które także zmierzały na egzamin. Podobno musieliśmy wsiąść w autobus 7 lub 57. Po kilku minutach czekania na przystanku, autobus przyjechał i ledwo weszliśmy do zatłoczonego wnętrza. Nagle sobie uświadomiłem, że nic nie umiem. 
Wyciągnąłem notatki i zestresowany zacząłem je przeglądać. Był straszny upał. Zadzwonił do mnie wujek. Był właśnie w mieście i chciał się spotkać na starym rynku. Niestety musiałem mu odmówić. Dojechaliśmy i udaliśmy się prosto do profesora. Wytrząsnął okruszki z wielkiej i zaniedbanej brody. Wskazał mnie palcem i rzekł: "Pan wygląda na takiego, co to wszystko wie. Zapraszam. Będzie Pan pierwszy..." Wszedłem do sali i zaliczyłem...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz