Usłyszałem potężny trzepot skrzydeł. Po chwili zza budynku
wyłonił się gigantyczny kruk. Był wielki jak ciężarówka, a rozpiętość jego
skrzydeł mogła sięgać nawet do sześciu metrów. Z budynku wyskoczył mężczyzna i
wylądował na jego karku. Wbił miecz, a z rany wytoczyła się krew. Kruk wydał
przeraźliwy okrzyk i spadł martwy na ziemię wywołując przy tym spory wstrząs.
Znalazłem się na skrzyżowaniu, które teraz było całe rozkopane. Robotnicy
zmieniali nawierzchnię i układali nowy chodnik. Miałem szukać jakiegoś sklepu
lecz nie wiedziałem jakiego. Ulica wzdłuż której podążałem przeobraziła się w
wiejską drogę gruntową.
Zaglądałem do każdego napotkanego sklepu. Pierwszym był
sklep z lampami. Następny był zielarski z bardzo dziwnym wystrojem i jeszcze
dziwniejszą sprzedawczynią. Powiedziała mi coś ważnego, a zarazem zagadkowego
lecz nie pamiętam co to było. Wyszedłem i zacząłem kierować się w stronę domu.
Zrobiło się już ciemno. Zobaczyłem światła jakiegoś samochodu. Miałem złe
przeczucie i postanowiłem się ukryć za kamiennym murkiem. Samochód jechał
bardzo wolno, a kierowca bacznie się rozglądał jakby kogoś szukał. Przejechał
obok. Był to luksusowy mercedes o srebrnej barwie lakieru. Pojawiłem się w
pokoju hotelowym. Co dziwne hotel był ulokowany w środku centrum handlowego.
Były tam kawiarniane stoliki, a przy jednym z nich dostrzegłem swoją siostrę w
towarzystwie starszego mężczyzny. Podszedłem do nich, a mężczyzna wstał. Był
bardzo wysoki. Przedstawił się jako profesor i wyjaśnił, że właśnie
przeprowadzał egzamin. Powiedział mi także, że nie ma zamiaru rozmawiać z kimś,
na kogo musi patrzeć z góry. Ku mojemu zaskoczeniu zacząłem lewitować i
uniosłem się do góry. Wylądowałem na nadmorskiej plaży. Były tam skaliste,
wysokie klify.
Za mną zobaczyłem dzikie kobiety w rzemieniowych i skórzanych
zbrojach. Zorientowałem się także, że w ręku trzymam dużą tarczę, a z
naprzeciwka biegnie grupa równie dzikich i wrogo nastawionych kobiet. Biegnąc
strzelały z łuków. Starałem się odbijać nadlatujące strzały tarczą i chronić
kobiety za mną przed ostrzałem. Robiłem to dość skutecznie, aż do czasu, gdy
jedna ze strzał trafiła mnie w łydkę. Pomimo iż upadłem i nie byłem w stanie
brać udziału w bitwie, kobietom które wspierałem udało się wygrać walkę i
przepędzić napastniczki.
Utykając doszedłem do jaskini wykutej w skalistym
klifie. Wewnątrz znajdowała się jakaś kapliczka i nagle rozbłysło oślepiające i
ciepłe światło...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz