Byłem w jakimś azjatyckim mieście, co wnioskowałem po
charakterystycznym stylu architektonicznym. Budynki były uszkodzone jakby zostały
ostrzelane. Jacyś ludzie siedzieli na metalowych prętach, a końcówki były
zakrzywione lekko w dół i wydobywał się z nich ogień jak z silnika odrzutowego.
Był to dziwny środek transportu. Znalazłem coś podobnego i dołączyłem do nich.
Lecieliśmy środkiem drogi z dużą prędkością i wszędzie widziałem zniszczenia.
Zatrzymała nas policja. Ponoć to co robiliśmy było nielegalne. Skończyło się na
upomnieniu.
Przy drodze w opuszczonej przyczepie ukrywał się umięśniony chłopak
w dresie ze złotym łańcuchem na szyi. Chował tam wielkie wory z ubraniami i
gestami starał się przekazać, żeby go nie wydać. Tuż obok mnie przeszła grupa Japończyków.
Mieli na sobie obudowy po starych telewizorach kineskopowych, a przy ustach
organki. Minąłem ich i wszedłem do punktu wywoływania zdjęć. Zobaczyłem tam
siebie. Ten drugi ja zapytał się mnie o pożyczkę, ponieważ bardzo
chciałby
wywołać zdjęcia, a nie chcieli przyjąć jego pieniędzy. Zajrzałem do portfela i niestety
też miałem tylko polskie pieniądze. Nie mogąc pomóc wyszedłem na zewnątrz i spotkałem tam Ją.
Zadowolona powiedziała mi, że będzie grać w jakimś zespole muzycznym w którego skład wchodzą tylko kobiety.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz