Znajdowałem się w
przepięknej dolinie. Dywan złotych i czerwonych liści pokrywał rozległe łąki.
Liczne drzewa obsypane były pięknymi białymi i różowymi kwiatami. Wiatr porywał
płatki, które tańczyły w powietrzu niczym motyle. W oddali wyrastało wysokie
pasmo górskie. Wysokie majestatyczne, skaliste szczyty wyznaczały granicę
sielskiego krajobrazu. Słyszałem muzykę. Skierowałem swe kroki w kierunku jej
źródła. Dobiegała z dużej chaty pokrytej strzechą. Przypominała trochę tawernę.
Otworzyłem solidne dębowe drzwi.
Muzyka stała się głośniejsza i została
wzbogacona o gwar ponad setki ludzi. Na środku sali stała dziewczyna
przyodziana w biel, o blond włosach, z pięknym kwiecistym wiankiem na głowie.
Obok niej mężczyzna ubrany w kolorowy
strój ludowy.
Muzyka stała się bardziej skoczna i nowożeńcy zaczęli tańczyć.
Rozejrzałem się po sali. Dębowe ławy uginały się od potraw. Na palenisku ktoś
obracał prosiaka nadzianego na rożen.
Był już ładnie przyrumieniony. Para młoda skończyła tańczyć i zasiadła
przy stole...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz