piątek, 27 stycznia 2012

Wycieczka klasowa


Wraz z siostrą i z Nią idziemy chodnikiem biegnącym wzdłuż estakady. Za barierką widać pokryte patyną dachy starych kamienic. Zaczyna się ściemniać. Dochodzimy do schodów prowadzących w dół. Docieramy nimi nad rzekę. Wydaje się być dzika i nieuregulowana. Wzdłuż niej prowadzi wydeptana ścieżka, którą ledwo widać w ciemności. Wyciągnęliśmy więc telefony, by oświetlić sobie drogę. Naszą uwagę przykuło wejście do groty. 
Wewnątrz znajdowały się dzieła sztuki, a ze ścian tryskały strumienie wody, które pewnie były częścią instalacji. Po przejściu całej wyznaczonej trasy zwiedzania wyszliśmy do kościoła, bogato zdobionego złotem i z ogromną kopułą.  Pojechaliśmy nad jezioro. Zostawiam Ją w obozie. Jest zmęczona podróżą i chce iść spać. Grupa młodych chłopaków ubranych w mundury moro proponuje mi udział w jakiejś grze terenowej. Wsiadamy do amfibii i przeprawiamy się przez jezioro. Docieramy do ruin jakiegoś kompleksu. 
Ściany zbudowane są z grubego betonu. Przemierzamy kilka podziemnych poziomów i się rozdzielamy by zbadać jak największy obszar. Schodząc na najniższy poziom dokonuję ciekawego odkrycia. Pod płachtami ciemnego materiału stoi kilkadziesiąt nowoczesnych i dość futurystycznie wyglądających czołgów...

...znajduję się na wycieczce klasowej. Oddzielam się i idę do sklepu. Kupuję zdrapkę, ale wyczuwam dziwną atmosferę. Dowiaduję się, że ktoś z załogi sklepu niedawno umarł. Wszyscy są w żałobie i rozważają zamknięcie sklepu. Opuszczam go i trafiam na rozkopaną ulicę. 
Ze studzienek kanalizacyjnych wychodzą górnicy z twarzami ubrudzonymi od węgla i kilofami na ramionach. Kieruję się w stronę kościoła i tam dołączam do wycieczki. Wychowawczyni patrzy na mnie z wyrzutem, a wszyscy wykonują jakieś dziwne i niezrozumiałe dla mnie gesty. Jeden z kolegów daje mi ulotkę wyborczą. Na moje stwierdzenie, że już jest po wyborach, odpowiada, że to nie szkodzi, bo trzeba się promować. Wręcza mi także jakieś klucze…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz