piątek, 13 stycznia 2012

"Unexpected Lady"


Jechałem autem po jakimś niewielkim, obcym mieście. Skrzyżowania były jakieś dziwne i źle oznakowane. Pasy na przejściach zamiast poziomych były pionowe. Były jakieś dziwne zakazy i nakazy. Raz ulica jednokierunkowa, raz dwu. Bez żadnego ładu i składu. Skrzyżowania przecięte rondem i inne pułapki na nieostrożnych kierowców. 
Udało mi się je pokonać, a nie był to wyczyn łatwy i przyjemny. Zatrzymałem się przed wejściem do eleganckiej restauracji. Zszedłem do toalety w piwnicy. Było tam wielu znanych ludzi, w tym aktorki z seriali i kinowych superprodukcji. Toaleta była bardzo przestronna i wspólna dla kobiet i mężczyzn. Z jednej z licznych kabin wyszedł starszy człowiek z długą białą brodą. 
Ubrany był w ciemnogranatową togę z motywem gwiazd i księżyców. Zgubił jakąś starą i pożółkłą księgę. Chciałem ją podnieść i oddać, lecz w chwili gdy ją dotknąłem znalazłem się w innym świecie. Ubrany byłem w kolczugę, a otaczały mnie potężne i grube mury zamku. Wszyscy zwracali się do mnie z szacunkiem i trwogą, jakbym był kimś ważnym i potężnym. Grupka usłużnych ludzi nie odstępowała mnie na krok. Byli to rycerze, kapłani i jakiś astrolog w turbanie, tak gruby, że niemal się toczył niczym piłka. Spędziłem tam sporo czasu. 
Zdążyłem począć dwóch synów, lecz obaj zmarli, zanim zdążyli dorosnąć. Urodziło się kolejne dziecko. Na kołysce była tabliczka z imieniem. Było napisane po angielsku "Unexpected Lady". Dziwne imię dla córki. Miałem wrażenie, że spędziłem tam całe życie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz