Wybrałem się z ojcem i siostrą nad rzekę, która przepływała
przez miasto. Miasto było stare, a budynki zbudowane z piaskowca. Rzeka musiała
mieć kiedyś bardzo wartki nurt, ponieważ koryto było głębokie, a brzegi strome.
Teraz płynęła ledwie strużka na dnie. Niektóre budynki znajdowały się
niebezpiecznie blisko krawędzi, a kilka było już częściowo podmytych.
Doszliśmy
do rozległego betonowego placu, który zazwyczaj pewnie pełnił funkcję parkingu.
Wnioskowałem to z wymalowanych na nim linii. Teraz natomiast odbywał się tam
jakiś festyn. Rozstawione były drewniane kramiki z ozdóbkami, drewnianymi
rzeźbami, strojami i właściwie z wszystkim co zazwyczaj pojawia się na tego
typu imprezach. Przystanęliśmy przy wozie campingowym, który pełnił funkcję
mobilnego baru.
Zjedliśmy pyszne pierogi. Nieopodal znajdował się przystanek
autobusowy. Wsiedliśmy do autobusu lecz nie zajechaliśmy daleko. Na wąskiej
drodze pojawił się opuszczony szlaban z informacją o przypływie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz