Patrzyła mi prosto w oczy, a oczy miała przerażająco czarne,
pozbawione białek. Widziałem w nich tysiące gwiazd, niemal cały kosmos. Nie
spuszczając ze mnie wzroku, coś malowała. Jakiś obraz. Miałem wrażenie, że była
w jakimś transie. Na nic nie reagowała. W końcu skończyła i odwróciła obraz w
moją stronę. Nie wiem co na nim było, ale obudziłem się wtedy cały zlany potem,
a serce waliło mi jak po ostrym sprincie. NIGDY wcześniej mi się to nie
zdarzyło.
ciekawe
OdpowiedzUsuń