Siedziałem w obszernym fotelu, mocno zapięty pasami. Za
grubym oknem z pleksiglasu co jakiś czas przemykały mikrometeory, niczym
kosmiczny pył, czasami ocierając się o niego i pozostawiając drobne rysy.
Przelatywaliśmy przez niebezpieczny obszar pasa meteorów. Co chwilę odczuwałem
silne przeciążenia, gdy pilot próbował ominąć olbrzymie skały dryfujące w
przestrzeni kosmicznej. Po kilku takich manewrach ujrzałem wielką planetę
zasnutą czerwonymi chmurami. Weszliśmy w jej atmosferę i po chwili okna zrobiły
się czarne, a w kabinie zapaliły się światła. Odpiąłem pasy i wyszedłem przez
otwarty właz. Schodząc po schodkach słyszałem jak mężczyzna ubrany w garnitur
mówi przez głośniki:
"Na razie to tylko prototyp, wierny symulator, ale
już za rok każdy będzie mógł nim polecieć." Wyszedłem z pojazdu, który
przypominał prom kosmiczny. Był większy i miał dodatkowo po dwa silniki na
skrzydłach. Cały był zrobiony ze śnieżnobiałego materiału przypominającego
porcelanę. Rozglądając się zauważyłem, że znajduję się w ogromnej sali
wystawienniczej. Przeszedłem obok ciężarówki bez okien, która kształtem
przypominała trochę pociąg TGV. Zrobiona był z podobnego, porcelanopodobnego
materiału co statek kosmiczny. Ktoś wspomniał, że potrafi dotrzeć do celu bez
kierowcy. Zgłodniałem i postanowiłem poszukać czegoś do zjedzenia. Po chwili
delektowałem się smakiem pysznego kremowego tortu. Wyszedłem z budynku i
podążałem wzdłuż ulicy. Przeszedłem obok całkowicie przeszklonego salonu
samochodowego. Jedna ze szklanych ścian była przyciemniona w pomarańczowym
kolorze. W środku nie dostrzegłem żadnego auta, jedynie zdenerwowanego
człowieka, zapewne właściciela, krzyczącego na pracownika. Ze strzępków
usłyszanych wrzasków wywnioskowałem, że poszło o wentylację. Nie chcąc wdawać
się w absurdalny spór, ominąłem budynek. Dalej ulica była zamknięta z powodu
remontu, więc postanowiłem przejść się lasem.
Teren był lekko pagórkowaty, a drzewa przyozdobione wszystkimi barwami jesieni. Opadłe liście przykrywały ścieżkę niczym barwny dywan. Ktoś szybko biegł w moim kierunku. Miał broń. Zacząłem uciekać. Ścieżka zakręcała lekko na niewielkim pagórku i chowała się za skałą. Wbiegłem za nią i przylgnąłem próbując uspokoić oddech. Zbliżał się. Odruchowo wysunąłem nogę, a uzbrojony mężczyzna się potknął i sturlał z wzniesienia. Po chwili dobiegło do mnie kolejnych dwóch zasapanych mężczyzn, ubranych w mundury. Byli to leśnicy. Podziękowali mi za pomoc w ujęciu groźnego kłusownika...

Teren był lekko pagórkowaty, a drzewa przyozdobione wszystkimi barwami jesieni. Opadłe liście przykrywały ścieżkę niczym barwny dywan. Ktoś szybko biegł w moim kierunku. Miał broń. Zacząłem uciekać. Ścieżka zakręcała lekko na niewielkim pagórku i chowała się za skałą. Wbiegłem za nią i przylgnąłem próbując uspokoić oddech. Zbliżał się. Odruchowo wysunąłem nogę, a uzbrojony mężczyzna się potknął i sturlał z wzniesienia. Po chwili dobiegło do mnie kolejnych dwóch zasapanych mężczyzn, ubranych w mundury. Byli to leśnicy. Podziękowali mi za pomoc w ujęciu groźnego kłusownika...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz