Odległa przyszłość. Znajdowałem się na pokładzie dużego
statku kosmicznego, bardzo daleko od Ziemi. Powierzono mi ważne zadanie
zbadania tajemniczego, acz małego przedmiotu, który został odnaleziony w
przestrzeni kosmicznej. Wyglądał jak maleńki kryształ. Podłączyłem do niego skomplikowaną
aparaturę badawczą i dziesiątki czujników. Doszedłem do wniosku, że jest to
jakieś urządzenie, a po wielu próbach udało mi się je uruchomić. Momentalnie
rozbłysło milionami drobniutkich światełek, tworzących skomplikowane wzory i
struktury, wypełniając całą przestrzeń wokół mnie. W pewnym momencie wszystko
rozbłysło. Minimalnie się rozszerzyło, a potem w jednej chwili skurczyło do pojedynczego
punktu.
Urządzenie pochłonęło całą energię statku, który pogrążył się w ciemnościach. Po chwili zapaliły się diodowe światła awaryjne, które emitowały minimalną ilość światła. Najpierw zobaczyłem kontury pomieszczenia badawczego i jego wyposażenia, a po chwili dostrzegłem lewitujący przede mną przezroczysty sześcian. Zrobiony był z substancji przypominającej zwykłą wodę. Jego powierzchnia delikatnie falowała, a sam obiekt bardzo wolno się obracał. Po chwili w jego wnętrzu pojawił się wir.
Wypłynęła z niego ciemnoczerwona gęsta substancja i
dość szybko zastąpiła tą pierwotnie przezroczystą. Sześcian zaczął pulsować.
Teraz odniosłem wrażenie, że to żywa istota. Dotknąłem go. Nie spodziewałem się
tego co nastąpi. W mgnieniu oka znalazłem się w zupełnie innym miejscu.
Urządzenie pochłonęło całą energię statku, który pogrążył się w ciemnościach. Po chwili zapaliły się diodowe światła awaryjne, które emitowały minimalną ilość światła. Najpierw zobaczyłem kontury pomieszczenia badawczego i jego wyposażenia, a po chwili dostrzegłem lewitujący przede mną przezroczysty sześcian. Zrobiony był z substancji przypominającej zwykłą wodę. Jego powierzchnia delikatnie falowała, a sam obiekt bardzo wolno się obracał. Po chwili w jego wnętrzu pojawił się wir.
Na samym środku pomieszczenia wiły się w dół spiralne, szerokie, kamienne schody. Teraz już byłem pewien, że znajduję się na szczycie jakiejś wieży. Ktoś wchodził po schodach. Słyszałem kroki...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz