czwartek, 3 listopada 2011

Skrzynka piwa

Byłem w kościele. Msza dobiegała już końca. Ksiądz rozdawał komunię świętą. Ustawiłem się w kolejce. Gdy połowa wiernych została obsłużona, kapłan niespodziewanie oświadczył, że bardzo mu przykro, ale hostia się skończyła, a wszystko jest spowodowane szalejącym kryzysem. Obok mnie przebiegła jakaś dziewczynka z opłatkiem w dłoniach. Potknęła się i wypadł jej na ziemię. Zrezygnowany wyszedłem z kościoła i minąłem stragan, na którym jakaś kobieta sprzedawała płatki róż i kosmetyki. 
Dotarłem na jakąś domówkę w starej kamienicy. Impreza zupełnie się nie kleiła i nikogo tam nie znałem. Opuściłem lokal i udałem się przed siebie. Przechodząc obok pętli tramwajowej, chciałem do kogoś zadzwonić przez telefon komórkowy, ale nie miałem zasięgu. Spotkałem swojego przyjaciela. Przeszliśmy kawałek. Z naprzeciwka szła ciemnowłosa dziewczyna o ciemnej karnacji, ubrana w białą bluzkę. Zatrzymała się i spojrzała na mojego przyjaciela. Nagle się rozpłakała, raptownie się obróciła i zaczęła uciekać. Kontem oka dostrzegłem złowieszczy uśmiech w kąciku jej ust. Przyjaciel ruszył w pogoń za nią. Próbowałem ich gonić, ale straciłem ich z oczu, gdy wpadli w tłum. 
Była to ogromna masa ludzi, którzy wychodzili ze stadionu. Przepychałem się między nimi idąc pod prąd. Po dłuższej chwili dostrzegłem przyjaciela, który siedział na dużym kamieniu z podbitym okiem. Nie chciał nic mówić. Poszliśmy więc dalej w milczeniu. Spotkaliśmy moją siostrę. Powiedziała, że właśnie zakłada swój biznes. Chce otworzyć sklep typu wszystko za 1 zł i właśnie idzie do urzędu spytać się o podatki. Zestresowana udała się w kierunku klockowatego, brzydkiego budynku. Wsiadłem wraz z przyjacielem do auta. Powiedział, że musimy na chwilę zboczyć z drogi, bo ma jakiś interes do zrobienia. Skręciliśmy w gruntową leśną drogę. Po kilku zakrętach, zobaczyliśmy skrzynkę piwa leżącą na środku drogi przed nami. 
Zahamował gwałtownie. Ku naszemu zdziwieniu, przednia oś auta wraz z kołami, oderwała się od karoserii i potoczyła przed siebie kompletnie dewastując bezpańską skrzynkę piwa. Wybuchliśmy śmiechem, a przyjaciel powiedział: "Od dziś nie piję"... 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz