poniedziałek, 14 listopada 2011

Bunkier


Zszedłem do piwnicy. Szukałem jakiegoś wejścia do nieokreślonego czegoś. Pomimo usilnych starań i poszukiwań nie mogłem go znaleźć. Przechodząc korytarzem widziałem masy ludzi, którzy również bezskutecznie szukali. Wyszedłem na powierzchnię. Przeszedłem obok cmentarza, a potem między blokami zbudowanymi na bazie kwadratu. Spotkałem grupkę moich przyjaciół. Dalej szliśmy już razem. Jeden z kolegów zaproponował, byśmy poszli inną drogą, bo chce zrobić zdjęcie. Wyjął telefon komórkowy i sfotografował jakieś podwórko.
Czekając aż skończy dreptaliśmy niecierpliwie po okolicy. Kopnąłem jakąś dyktę leżącą na trawniku. Pod nią nieoczekiwanie znalazło się betonowe wejście pod ziemię. Surowe betonowe schody, na których walały się śmieci, zaprowadziły nas do starego bunkra. Panował tam ład i porządek. Przy ścianach stały solidne, drewniane, antyczne szafy, zdobione ornamentami. Były też gablotki i stoły, a na podłodze dywan. Na stole znalazł się stosik jednorazowych wkładów do ekspresu z różnymi rodzajami kaw. Ku mojemu zaskoczeniu, przyjaciele zaczęli plądrować pomieszczenie. Wkładali kawowe wkłady do kieszeni i przeglądali pozostałe szafki.
Zwróciłem im uwagę, że tak nie można, że to kradzież. Na to jeden z kolegów spytał się czy mam rękawiczki. Sprawdziłem kieszenie i po chwili podałem swoje czarne, skórzane rękawice. Próbował je założyć, ale były dla niego za małe. Podarły się na strzępy. Przeprosił i wrócił do dalszego plądrowania, znajdując paczkę chipsów. Nie chcąc uczestniczyć w tym niecnym procederze, wybiegłem na zewnątrz. Zobaczyłem Ją. Szła alejką w moim kierunku. Podszedłem do Niej...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz