wtorek, 17 lipca 2012

Słodki sen


Dyrektor fabryki czekolady oprowadzał mnie po zakładzie. Przemierzaliśmy rozległe hale z wielkimi kadziami wypełnionymi płynną, brązową masą. Wielkie maszyny produkowały batony, pralinki i cukierki. Były ich setki o różnych kolorach i smakach. Przejeżdżały na taśmach transmisyjnych przez słodkie wodospady czekolady. 
Samej czekolady były dziesiątki odmian, zaczynając od białej, przez mleczną, gorzką, a kończąc na  przeróżnych kombinacjach tychże. Dyrektor zachęcał mnie do degustacji i prosił o wyrażenie opinii na temat ich smaku. Szczególnie zasmakowały mi praliny w delikatnej, białej i kruchej czekoladzie. 
Wyszliśmy na wewnętrzny dziedziniec. Charakterystycznym elementem był wysoki komin zbudowany z ciemnożółtej cegły o kilkunastometrowej średnicy. Nagle usłyszałem alarm i wszyscy pracownicy zaczęli wbiegać na komin po krętych metalowych schodach, wijących się wokół niego. Wbiegłem za nimi, trzymając się mocno poręczy. Z góry widziałem meandrującą i dziką rzekę przepływającą tuż obok fabryki. 
Z innej strony dostrzegłem domki jednorodzinne, a niedaleko także swój dom. Alarm w końcu ucichł, więc zeszliśmy i kontynuowałem zwiedzanie fabryki łakoci. Ekipa sprzątająca kończyła sprzątać dziedziniec z fali słodkiej czekolady, która go wcześniej zalała...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz