Widziałem
artykuł w gazecie o jakimś dziecku. Było tam zdjęcie przedstawiające jak leży w szpitalnym łóżku.
Moją uwagę przykuło coś innego. Na następnym łóżku w tle dostrzegłem Ją. Choć
tło było nieostre byłem pewien, że to Ona. Gazeta była z dnia poprzedniego, a
dziś miałem być na jakiejś wycieczce z liczną grupą znajomych. Byliśmy w parku
podmiejskim. Ona też tam była, ale trzymała się na uboczu. Zacząłem iść w Jej
stronę, ale zatrzymał mnie szczupły mężczyzna po pięćdziesiątce. Przedstawił
się jako dyrektor parku.
Zaczął opowiadać o trudnościach związanych z
nadzorowaniem tak dużego obszaru. Zwróciłem mu uwagę, że właśnie znajdujemy się
na szczycie stoku narciarskiego, a nie jest on naśnieżony, choć widać, że infrastruktura
jest gotowa, a urządzenia do naśnieżania tylko czekają na uruchomienie.
Przyznał mi rację, ale powiedział, że właściciel parku nie wyraził na to zgody
i sabotuje wszystkie jego działania. Zeszliśmy już ze wzgórza i doszliśmy nad
morski brzeg. Przerwałem mu dalsze wywody. Chciałem zamienić z Nią kilka słów. Cała
grupa doszła do przystani i zaczęliśmy wchodzić na statek.
Niestety nie
zdołałem Jej dogonić, a zaraz po wejściu na pokład rozmowę ze mną podjął sam
kapitan. Wypłynęliśmy z przystani, a morze było spokojne. Kapitan co chwile
wydawał nowe dyspozycje członkom załogi, obok których przechodziliśmy.
Przyznał, że nigdy nie przeprowadził symulacji sytuacji kryzysowej i emulowanej
ewakuacji i trochę go to niepokoi. Opowiedział także jak wcześniej pływał po
dzikich rzekach i wzburzonych oceanach.
Zaproponowałem mu by na następnym
rejsie przeprowadził szkolenie dla załogi, by była dobrze zgrana i przygotowana
na czyhające na morzach niebezpieczeństwa. Rejs się skończył i wyszliśmy na
ląd. Do miasta przybył ponoć Bruce Dickinson i mieliśmy się z nim spotkać
osobiście w centrum. W końcu udało mi się opuścić grupę znajomych i o dziwo
nikt mnie nie zaczepił. Usłyszałem tylko, że rozmawiają o Niej, że była w
szpitalu i ponoć coś straciła. Dogoniłem Ją. Przez cały czas trwania wycieczki
trzymała się z dala od wszystkich.
Podała mi rękę. Chciałem Ją zapytać o to co
się stało, ale czułem, że nie było to nic przyjemnego i rozmowa o tym będzie ostatnią rzeczą jakiej
by chciała. Zaproponowałem Jej tylko by spędziła kilka dni u mnie i zapewniłem,
że nikt nie będzie Jej przeszkadzał. Uśmiechnęła się...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz