Otaczała mnie piękna i zapierająca dech w piersiach panorama
średniowiecznego miasta. Podziwiałem ją z dachu starej i wysokiej na kilka
pięter kamienicy. Czubek dachu był ścięty i wybrukowany, a ograniczały go niskie
barierki. Towarzyszyła mi grupka nieznanych mi ludzi oraz przewodnik, który
opowiadał o najciekawszych zabytkach, które mieliśmy okazję podziwiać z
niecodziennej perspektywy.
Trasa prowadziła przez dachy kilku centralnych
dzielnic i upstrzona była licznymi mostkami łączącymi sąsiadujące ze sobą dachy
przeciwległych budynków. Czułem spory dyskomfort z powodu dużej wysokości,
wspomagany podmuchami wiatru. Najsilniej go odczuwałem przechodząc po żeliwnych
i chwiejnych mostkach, mając pod sobą jedynie brukowane uliczki. W końcu
zeszliśmy po drabinach i spiralnych schodach do niewielkiego placu.
Tam
oficjalne zwiedzanie dobiegło końca, lecz ja nie zamierzałem na tym poprzestać
i kontynuowałem zwiedzanie na własną rękę. Kręte uliczki czasami się
rozdzielały i przechodziły przez budynki. Przystanąłem na chwilę w jednym z
większych, który był połączeniem tawerny i młyna wodnego. Chciałem podejść do
okna, ale zatrzymał mnie mężczyzna w białym fartuchu informując, że jest to
część izby zarezerwowana tylko dla personelu.
Postanowiłem podążać wzdłuż
rzeki, która przepływała przez budynek. Spostrzegłem kilka charakterystycznych
miejsc, które widziałem wcześniej w Edynburgu, Mont Saint Michel i Saint Paul
de Vence. Miasto było w sumie ich
kompilacją. Zatrzymałem się na nabrzeżu. W nasypie z żółtawej gliny, miały swoje
norki małe ptaszki. Posiadały żółte główki z czarnymi kropkami, a wielkością
przypominały zimorodki. Co chwilę wlatywały i wylatywały z wydrążonych przez
siebie tuneli.
Na chodniku przy skraju rzeki przechadzały się ptaki Kiwi, które
w tym mieście zastępowały gołębie. Co dziwne były zielone i podszczypywały
przechodniów w nadziei, że poczęstują je winogronami. Liczni handlarze
sprzedawali ich całe kiście, zapewniając, że innych owoców nie jedzą.
W tak zwanym międzyczasie, miałem jeszcze dwa sny, z których zapamiętałem jedynie pojedyncze motywy.
W pierwszym śniło mi się, że nowy Papież Franciszek postanowił abdykować i zamknął się w Castel Gandolfo, a miliony rozczarowanych wiernych postanowiło go okupować, mając nadzieję, że jednak zmieni zdanie.
W drugim miałem iść na koncert mojego ulubionego zespołu Nightwish z nową wokalistką. Okazała się nią być Emilie Autumn i niestety, ku memu rozgoryczeniu, zgubiłem bilet.
W tak zwanym międzyczasie, miałem jeszcze dwa sny, z których zapamiętałem jedynie pojedyncze motywy.
W pierwszym śniło mi się, że nowy Papież Franciszek postanowił abdykować i zamknął się w Castel Gandolfo, a miliony rozczarowanych wiernych postanowiło go okupować, mając nadzieję, że jednak zmieni zdanie.
W drugim miałem iść na koncert mojego ulubionego zespołu Nightwish z nową wokalistką. Okazała się nią być Emilie Autumn i niestety, ku memu rozgoryczeniu, zgubiłem bilet.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz