Szczęście to harmonijny związek
instynktu i rozumu,
zwierzęcych popędów i rozsądnej woli,
które przemawiając jednym głosem,
stają się jak koła zębate
w mechanizmie zegarowym.
Siłą napędową maszynerii jest energia kosmiczna wprawiająca w ruch planety.
Imię tej energii brzmi Miłość
i to ona zapewnia ich obrót w harmonii z Całością.
Szczęście oznacza łagodne poddanie się owej kosmicznej sile,
wyrzeczenie się pragnień,
które - jak błędnie wierzymy - chcemy zrealizować,
aby nie utrudniać ruchu,
ale go wspomagać pozwalając się unosić mocy, która wprawia w ruch gwiazdy...
To ma być sen? :-)
OdpowiedzUsuńGdyby to był sen, to dodałbym taką etykietę. Ale tak jak opisałem, są to tylko nieśmiałe pseudopoetyckie podrygi. Wynik kilkumiesięcznych przemyśleń ;)
OdpowiedzUsuńNawet czcionkę i jej kolor zmieniłem, by odróżnić ten post.
OdpowiedzUsuń"podrygi" wzbudzają chwilowy zachwyt wynikający chyba z przewrotnej gry skojarzeń od wnętrza do nieskończoności...
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa definicja szczęścia. Skłania do przemyśleń. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMiło mi :)
OdpowiedzUsuńOj, Traveller, zapuściłeś blog :-)
OdpowiedzUsuńOstatnio w każdy weekend gdzieś podróżuję, a w tygodniu czuję się zmęczony. Trudno jest mi ostatnio porządnie się wyspać. Sypiam po 4-6 godzin (czuję, że to trochę za mało), a jak się budzę, to przeważnie nie mam czasu by cokolwiek spisać, nawet jak coś mi się przyśni. Ostatnio jak byłem w Borach Tucholskich, to nawet miałem możliwość pospać dłużej, ale organizm chyba wpadł w taki rytm, że i tak obudziłem się równo o 6:15 i nie mogłem dalej spać, tylko leżałem i słuchałem chrapania znajomych. Jeden sen spisałem z tydzień temu, ale nie miałem kiedy poszukać grafik i opublikować. Zaraz to nadrobię ;)
OdpowiedzUsuńWspółczuję... ja czasem pracuję w nocy, śpiąc parę godzin tylko, ale potem przez kolejny dzień jestem zombie, a i w następny dzień też nie czuję się najlepiej... W dodatku z urlopu nici i nie będę miała kiedy skupić się na snach świadomych... mimo to czasem mam wrażenie, że wiem, że jestem w śnie, ale pozwalam mu się dziać, nie wykorzystuję sytuacji...
OdpowiedzUsuńTeż nie mam szans na urlop, dlatego staram się maksymalnie wykorzystać letnie weekendy. Dziś też czułem się rano jak zombie. Po dziesiątej jakoś już mi przeszło.
OdpowiedzUsuń