sobota, 27 października 2012

Świątynia konsumpcji


Wszedłem do punktu fotograficznego. Chciałem oddać negatyw do wywołania i zrobić sobie aktualne zdjęcie. Zostałem zaprowadzony na zaplecze i posadzony na niewielkim stołku przed białym tłem. Zdjęcie robiła ciemnowłosa, młoda dziewczyna. Zaraz po kilkukrotnym błyśnięciu flesza, w pomieszczeniu zebrali się wszyscy pracownicy. Wszyscy bez wyjątku mieli hinduską urodę i byli młodzi. Uklękli na podłodze i położyli na niej flagi wielkości ręcznika kąpielowego. 
Bardzo przypominały flagi Izraela z tą różnicą, że zamiast błękitu była na nich czerwień. Zaczęli się modlić i powtarzać jakieś dziwne mantry. Jak skończyli, poinformowali mnie, że gotowe zdjęcia mogę odebrać w centrum handlowym. Zaoferowali również, abyśmy wszyscy udali się tam razem. Przeszliśmy przez wąskie staromiejskie uliczki. Na chwilę weszliśmy do wynajmowanego przez nich mieszkania. Zostałem poczęstowany pysznym shakiem kawowym. Jedna z dziewczyn spytała się mnie, czy lubię lody łososiowe. Zaskoczony odpowiedziałem, że nigdy wcześniej nie miałem okazji ich spróbować, więc chętnie bym ich skosztował. Po chwili wróciła z bułką pokrytą cienką warstwą lodów o łososiowej barwie. 
Tak podane okazały się zaskakująco dobre. Wyszliśmy i udaliśmy się w dalszą drogę. Galeria handlowa znajdowała się niedaleko. Przy rozsuwanych automatycznych drzwiach znajdowało się kilkunastu ochroniarzy ubranych w czarne garnitury. Trzeba było przejść przez bramki z wykrywaczami metalu i wyjąć wszystkie posiadane przedmioty do zeskanowania. Po zakończeniu kontroli o reżimie podobnym do tego spotykanego na lotniskach, poszedłem za liczną kolumną ludzi przez biały, przestronny korytarz. Dotarłem do dość dużej kaplicy. Była bogato zdobiona. Ściany niemal ociekały złotymi ornamentami. Przy ołtarzu stał biskup i wygłaszał kazanie. Wyszedłem bocznym wyjściem. Zauważyłem, że ściany kaplicy były zrobione dość prowizorycznie. Z zewnętrznej strony były podpierane przez grube belki.
 Przypominało mi to scenografię filmową. Zaraz za mną dostrzegłem moich nowych hinduskich znajomych i razem poszliśmy odebrać zdjęcia. Zdziwiłem się trochę, gdy zobaczyłem na nich siebie z długimi włosami, dokładnie takimi, jakie miałem jeszcze z pół roku temu.

1 komentarz: