Wszedłem wraz z przyjaciółmi P. i Ł. do restauracji typu McDonald. Ustawiliśmy się w kolejce. P. i Ł. zdążyli zamówić jakieś hamburgery, ale gdy nadeszła moja kolej, sprzedawczyni oświadczyła, że niestety zamykają i nie mogą mi nic sprzedać. Zrezygnowany i zawiedziony wyszedłem na zewnątrz i dotarłem nad rzekę W. Dokładnie na cypel, który
znajduje się w połowie mostu przez nią. Była już tam moja siostra. Oznajmiła mi, że właśnie zainstalowano tu nowe ujęcie wody pitnej. Podszedłem na skraj cypla i zauważyłem kratki, przez które wpływała woda wprost z rzeki. Cały półwysep aż drżał i wibrował od maszynerii, którą zainstalowano pod nim. Wzdłuż cypla zainstalowano
złożoną i rozbudowaną sieć unoszących się na wodzie kładek. Były wąskie i mogły mieć maksymalnie pół metra szerokości. Wykonano je z drewna tekowego i zanurzały się, gdy się po nich chodziło. Na środku zamontowano bardzo złożoną rzeźbę, tak jakby labirynt z metalowych prętów, przypominających wijące się gałęzie.
Należało się po tym wspiąć. Na samym szczycie było naczynie przypominające puchar. Udało mi się do niego dotrzeć, a wewnątrz był piękny złoty sygnet z symbolem sowy. Miała rozłożone skrzydła i mieniła się w płomiennych odcieniach zachodzącego słońca. Zejście było dużo trudniejsze. W chwili, gdy dotykało się gałęziopodobnych prętów, te zaczynały się zaciskać, i łatwo było zostać uwięzionym niczym w klatce. Kiedy byłem już na dole, niestety utknąłem. Użyłem jednak siły. Przy maksymalnym wysiłku udało mi się odgiąć pręty na
tyle, by się przez nie przecisnąć. Uwolniłem się, a pręty odgięły się na poprzednią pozycję. Ostrożnie wracałem po kładce, starając się zachować równowagę. Zanurzała się pod ciężarem ciała, a przy skrajnych krawędziach znajdowała się nawet tuż pod powierzchnią wody. Widziałem, że inni, którzy chodzili po tym pomoście, często lądowali w wodzie i płynęli z nurtem rzeki.
(Teraz podczas pisania uświadomiłem sobie, że ta rzeka płynie w rzeczywistości w drugą stronę). Dotarłem na cypel i zauważyłem, że woda w rzece zaczyna przybierać. Powoli, ale jednak na tyle szybko, że było to zauważalne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz