Nie było mnie przez dłuższy czas. Zaczęło się od awarii
mojego notebooka. Udało mi się ustalić, że prawdopodobnie uszkodzeniu uległ
ekran lub połączenie ekranu z płytą główną. Usterka objawiała się barwnymi
(zielono-różowymi) zakłóceniami na ekranie uniemożliwiającymi korzystanie z
komputera. Na początku pojawiały się jedynie barwne pasy i linie, potem
zakłócenia przypominały już tak zwany biały szum tyle, że u mnie był kolorowy.
Na szczęście notebook był jeszcze na gwarancji, więc oddałem go do serwisu.
Próbowałem uruchomić mój stary i już nieco zapomniany komputer stacjonarny.
Zainstalowałem więc na nowo system operacyjny, ale i w tym komputerze pojawił
się problem z monitorem. Ekran był czarny, a obraz pojawiał się na ułamek sekundy
trzy razy po każdej próbie uruchomienia. Najpierw pojawiał się ekran z
komunikatami z biosu. Następne mignięcie występowało przy ekranie logowania do
Windows’a, a ostatni przebłysk następował po pełnym uruchomieniu się systemu
operacyjnego. Mój jedyny kontakt z „e-światem” odbywał się przez telefon
komórkowy, co było bardzo topornym rozwiązaniem.
Na przełomie lutego i marca zmarł mój wujek. Pojechałem więc
wraz z rodzicami na jego pogrzeb.
Była to też okazja na spotkanie z częścią
rodziny, którą dość rzadko się widuje z powodu odległości. Kilka dni później
przeprowadziłem się, co chciałem zrobić już od dłuższego czasu. Jestem
wdzięczny przyjacielowi, który mi pomógł przewieźć moje rzeczy i pożyczył
netbooka. Ekran ma zaledwie 10
cali i ogólnie nie grzeszy wydajnością, ale zawsze to
jakiś komputer.
Już po przeprowadzce okazało się, że na miejscu nie ma jeszcze
Internetu. Został zainstalowany w środę wieczorem. Zdołałem zainstalować
przeglądarkę i kilka innych podstawowych aplikacji, a już następnego dnia
zostałem poproszony o zaopiekowanie się kuzynką (10 lat) i kuzynem (3 lata).
Pojechałem do nich i opiekowałem się nimi do poniedziałku. Przyznam, że była to
niemal praca na 3 etaty. Praktycznie nie miałem chwili dla siebie, a i snu
miałem niewiele z powodu płaczliwych przebudzeń kuzyna. Po nich sam miałem
problemy z zaśnięciem. Wziąłem oczywiście netbooka ze sobą, ale nie mogłem się
połączyć z Internetem.
Wczoraj odpoczywałem po weekendzie na pełnych obrotach i
pojechałem z reklamacją do siedziby firmy zajmującej się dystrybucją biletów.
Biletomat już za pierwszym razem, gdy z niego skorzystałem po przeprowadzce,
postanowił mnie oszukać. Zamiast 5-ciu normalnych biletów 30-minutowych, wydał
mi takie trzy i jeden ulgowy 15-minutowy.
Dowiedziałem się również, że mój tata miał kolejną stłuczkę.
Na szczęście nic mu się nie stało, tylko tylny zderzak jest do wymiany i będzie
sponsorowany przez winowajcę.
Na razie nie wchodzę jeszcze na facebooka w obawie przed
lawiną powiadomień, zresztą powinien wytrzymać beze mnie jeszcze kilka dni.
Skupiam
się na aktywnym poszukiwaniu pracy i mam nadzieję, że po tych wszystkich
zdarzeniach przynajmniej ją uda mi się
znaleźć stosunkowo szybko. Poznaję najbliższą okolicę na codziennych spacerach i niebawem powinienem odzyskać
swojego notebooka.
trzymam kciuki! :)
OdpowiedzUsuńDzięki :)
OdpowiedzUsuń