Odwiedziłem swoją babcię. Jej mieszkanie wyglądało zupełnie
inaczej niż pamiętałem. Pojawiło się wielkie i masywne łoże z drewna wiśniowego,
z licznymi i misternie wykonanymi płaskorzeźbami. Pojawiła się także równie
masywna i podobnie zdobiona szafa. Na biurku w przedpokoju stała figurka sowy o
wysokości około 40 centymetrów. Wykonano ją bardzo starannie z jasnego drewna.
Artysta, który ją wykonał, odwzorował nawet fakturę piór.
Po chwili babcia
przyniosła kolejną figurkę o podobnej wysokości. Przypominała trochę matrioszkę
i była pomalowana w jaskrawe kolory. Twarz miała wklęsłą, a w oczodołach
znajdowały się miejsca na świeczki. Skorzystałem też z gościnności babci i
poszedłem się wykąpać. Wszedłem do wanny i odkręciłem kurek. Wanna wypełniła
się wodą, aż po same brzegi i to w ułamku sekundy. Ledwo zdążyłem
zakręcić
kurek. Każdy, nawet najdrobniejszy ruch powodował przelanie się wody.
Postanowiłem więc wyjąć korek i trochę jej wypuścić. Gdy tylko go uchyliłem w
wannie pozostała już tylko połowa wody. Dokonałem też ciekawej obserwacji. Na
ściankach wanny pojawiły się woskowe zacieki, których nie było wcześniej.
Szybko skończyłem kąpiel i po wytarciu się opuściłem łazienkę. Natknąłem się na
dziadka.
(Nie żyje już od kilku dobrych lat). Był milczący, a wyraz jego twarzy
był całkowicie neutralny. Przeszedł obok mnie i udał się do "dużego
pokoju". Ja natomiast poszedłem do kuchni. Spojrzałem przez okno i
dostrzegłem po lewej stronie jarmark. Kupcy rozstawili swoje stoiska i namioty
na parkingu. Sprzedawali owoce, warzywa i jakieś gotowe potrawy.
Natomiast po
prawej stronie parking został pokryty morzem czerwonych zniczy.
Były ich
dosłownie tysiące.
Byłem dziś na wycieczce z rodziną. Jak wracaliśmy babcia
zaproponowała, żebyśmy pojechali na cmentarz. Choć tego zupełnie nie planowałem
zapaliłem znicz na grobie dziadka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz